Proces zakończył się w poniedziałek 10 grudnia 2018 r.
12 lutego 2016 r. przy ulicy Goleniowskiej w Szczecinie Krzysztof S. ps. "Skorupa" został pobity i dostał cios maczetą. Próbował jeszcze uciekać na komisariat w Dąbiu. Reanimacja się nie powiodła.
CZYTAJ TEŻ: Zabójstwo boksera "Skorupy". Na ławie oskarżonych 10 osób
Dwie osoby mają zarzut zabójstwa. To Tomasz K. oraz Michał W. Nie przyznają się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Od roku siedzą w areszcie. Pierwszy z nich miał być liderem grupy, która "robiła"w hazardzie. Michał W. jako jedyny z tej grupki ma wyższe wykształcenie, na utrzymaniu dwie córki. Nie był do tej pory karany. Chciał utajnienia procesu, ale prokurator się nie zgodził.
Obu pogrąża trzeci z oskarżonych, Paweł K., kuzyn Tomasza K. Ma zarzut udziału w pobiciu Krzysztofa S., ale nie zabójstwa. Też siedzi w areszcie. Był przesłuchiwany kilkanaście razy. Jego wyjaśnienia mają łącznie ponad sto stron. Twierdzi, że Tomasz K. zmuszał go do przestępczej działalności.
- Chciałem się uwolnić od mojego kuzyna. On ciągle mi groził, mojej rodzinie też, że przestrzeli nam kolana. Na sprawę ze "Skorupą" wcale nie chciałem jechać. Byłem chory - mówił w sądzie 25-letni Paweł K.
Konflikt ze "Skorupą" miał dotyczyć wpływów z hazardu. Tomasz K. chciał od niego pieniędzy. Pojawia się też wątek urządzenia, które miało nabijać punkty w maszynie.
Czwarty oskarżony, który miał brać udział w pobiciu boksera, to Norbert N. Nie był do tej pory karany.
Według wersji Pawła K., w czterech wsiedli do czarnego BMW i 12 lutego 2016 r. pojechali pod salon gier przy ulicy Goleniowskiej. Tam mieli porozmawiać z Krzysztofem S. i jego bratem o rozliczeniach z hazardu. Zamiast rozmowy była jatka. Napastnicy w kominiarkach i rękawiczkach używali pałek teleskopowych oraz meczety. Bójka z wewnątrz lokalu przeniosła się na zewnątrz. Tu Tomasz K. oraz Michał W. mieli zabić boksera bijąc go pałką i maczetą. Cios maczetą w głowę miał zadać Michał W.
- Powiedział, że tak się zagotował, że uderzył boksera, bo ten go zranił nożem - mówił Paweł K.
Michał W. faktycznie został ranny nożem w podbrzusze i kumple zwieźli go do szpitala przy ulicy Arkońskiej. Tam miał się zamienić butami z innym oskarżonym, aby zmylić policję.
W zacieraniu śladów lub ukrywaniu oskarżonych brało udział sześć osób, w tym dwóch starszych panów, którzy mieli ich ukrywać na swoich posesjach. Nie przyznali się do winy. Inny wspólnik o ksywce "Murzyn", miał pomóc oskarżonym w ten sposób, że zamienił się z nimi samochodami, gdy uciekali z miejsca zbrodni.
Paweł K. twierdzi też, że jego kuzyn miał broń palną. Gdy policjanci byli już na jego tropie, Tomasz K. uciekł do Norwegii, gdzie miał trudnić się przemytem.
- Wiele osób miało dość współpracy z Tomkiem. Ja też chciałem z nim zerwać kontakty. On chciał, aby ochroniarze z lokali nocnych odchodzili z pracy i wracali dopiero, gdy właściciele knajp będą mu płacić haracz za ochronę – mówił Paweł K.
Przyznał też, że za swoje zeznania chciałby dostać nadzwyczajne złagodzenie kary. Przyznał też, że dwa lata temu brał udział w awanturze z pobiciem Michała M. znanego sportowca.
W poniedziałek prokurator zażądał dla Tomasza K. oraz Michała W. po 25 lat więzienia, a dla Pawła K. - 11 miesięcy więzienia. Sąd nie wykluczył też zmiany kwalifikacji czynu. Mowy końcowe będą kontynuowane.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?