Blok oddano do użytku latem 1974 r. Górnicy kopalni również pracowali przy jego budowie. - Bywało i tak, że w dzień pracowaliśmy przy budowie, a na noc szliśmy na kopalnię - wspominają. Z pensji potrącano im też pieniądze na Zakładowy Fundusz Budowlany. Niestety, najpierw kopalnia, a potem KHW, nie dopełnił formalności związanych z prawem własności i w połowie lat 90. teren przejęli spadkobiercy jego poprzednich mieszkańców. Lokatorzy zgłosili ten fakt do prokuratury argumentując, że nie dopełniono obowiązku wystąpienia o zasiedzenie gruntu, ta jednak postępowanie umorzyła.
Zgodnie z wyrokiem sądu właścicielem budynku jest osoba prywatna, choć czynsze pobiera KHW, następca kopalni. Nowy właściciel przejmie budynek, jeśli zapłaci Holdingowi 1 mln zł z tytułu nakładów poniesionych na budowę bloku, wystąpił też z kolei o należności za bezumowne użytkowanie budynku przez KHW.
- Mój klient chciał sprzedać mieszkania za 50 000 zł, ale była przecież inflacja i nie wiem, czy to stanowisko będzie utrzymane. Obecnie klient przebywa za granicą - tłumaczy Andrzej Ryszka, prawnik reprezentujący właściciela.
Mieszkańcy wysłali już wiele pism do holdingu, pytając, dlaczego mają odpowiadać za nie swoją winę. Obawiają się, że prywatny właściciel podniesie czynsze i zmusi ich do przeprowadzki, a niektórzy mieszkają tu od momentu powstania bloku. - Większości nie stać na wysokie opłaty. - Nie wiemy, dlaczego KHW nie chce zapłacić za swój błąd. Siedzimy na minie, która niedługo wyrzuci nas pod most - mówią wspominając sytuację z ul. Tuwima i Okulickiego.
Holding przyznaje, że sprawa jest dość zawiła. - Na pewno nie jest prosta, a na ostateczne rozstrzygnięcie przyjdzie jeszcze poczekać - mówi rzecznik firmy Wojciech Jaros. - Prostowanie stanu prawnego będzie jeszcze trwało. Kopalnia postawiła budynek na gruncie, który do niej nie należał - dodaje i wyjaśnia, że KHW stara się wyprowadzić sprawę na prostą, zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Stroną nie jest tutaj także gmina. - Niestety nie możemy pomóc w tym sporze. W tym przypadku sprawę najlepiej skierować do sądu - tłumaczy Rafał Łysy, rzecznik UM.
Lokatorom pozostaje więc oczekiwanie. Znając polską biurokrację i realia z nią związane, ta sprawa tak szybko się nie skończy. W czwartek, już po zamknięciu tego numeru tygodnika, w katowickim Sądzie Apelacyjnym odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie.
*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?