Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina zastępcza jak z filmu

Magdalena Nowacka
Włodzimierz Makieła i Iwona Koćma dzielą się doświadczeniami.
Włodzimierz Makieła i Iwona Koćma dzielą się doświadczeniami. fot. Grzegorz Goik.
Włodzimierz Makieła o tym, aby stworzyć rodzinę zastępczą marzył jeszcze jako młody chłopak.

- Wiele rzeczy miało na to wpływ. Po pierwsze sytuacja rodzinna, po drugie nauki Jana Pawła II. Także to, że kiedyś rozmawiałem z wychowankiem domu dziecka. I mówił, jak bardzo brakowało mu męskiego wzorca ojca. Żona podzielała moje pragnienia. I od ośmiu lat je realizujemy - mówi pan Włodek. 


Mają dwoje własnych dzieci a dla czwórki są rodzicami zastępczymi. O problemach, radościach i dlaczego warto być rodzicem opowiadali w filmie wyprodukowanym w ramach kampanii miejskiej, zachęcającej do stworzenia rodzin zastępczych. Film można było obejrzeć w sosnowieckim kinie "Helios". Na projekcję przyszła także Iwona Koćma.

We wrześniu minęły trzy lata, jak jest "ciocią zastępczą" dla 6-letniej dziewczynki, 9 i 12-letnich chłopców. 
- Pewnie, że trochę się denerwowałam przed kamerą. Ale zgodziłam się, bo cel jest naprawdę ważny. I nasze doświadczenia, przeżycia, spostrzeżenia mogą pomóc w podjęciu decyzji przyszłym rodzicom - mówi pani Halina. Przyznaje, że jak to w rodzinie, bywa różnie. Dzieci bywają niesforne, łobuzują, ale dają też ogromną radość.

- Zaczynają nabierać ufności, otwierają się. Widać, że robią się coraz szczęśliwsze. I to jest cudowne - dodaje pani Halina. Przyznaje, że dla niej trudnością było nie tylko odnalezienie się w sytuacji zastępczej cioci, ale także przełamanie barier i zrozumienie biologicznych rodziców. 
- Teraz wiem, że to często ludzie, którzy się pogubili w świecie. I konsekwencje tego ponoszą ich dzieci. Ale można pomóc i jednym, i drugim - dodaje.

Na premierę przyszli także pracownicy wydziału polityki społecznej, pracownicy socjalni, psychologowie i pedagodzy. - Myślę, że ważne jest także złamanie pewnych stereotypów - mówią Ewa Ufel i Adam Jaskólski, pedagog i psycholog z sosnowieckich placówek opiekuńczych.

- To nie jest tak, że każde dziecko, które trafia do rodziny zastępczej jest naznaczone jako taki "bidulek", kiwający się do przodu. Z drugiej strony ważne jest, aby przyszli rodzice zastępczy wiedzieli, że te dzieci nie rzucą się im od razu na szyję i będą mówiły "mamo, tato". Ważna jest cierpliwość - mówią fachowcy. W ramach kampanii poza filmem, miasto wydało też ulotki i plakaty. Na terenie miasta w czterech placówkach opiekuńczych przebywa 133 dzieci. Każde z nich czeka na dom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto