Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premiera w Teatrze Zagłębia: "Łysa śpiewaczka" Eugene'a Ioneski

Henryka Wach-Malicka
Od lewej siedzą Zbigniew Leraczyk, Beata Deutschman, Ewa Kopczyńska i Grzegorz Kwas
Od lewej siedzą Zbigniew Leraczyk, Beata Deutschman, Ewa Kopczyńska i Grzegorz Kwas Fot . materiały prasowe
To zdumiewające, jak programowo nie-teatralne dramaty Eugene'a Ioneski pasują do współczesnych czasów. Pół wieku temu wywróciły sceniczne tradycje, dziś wydają się idealnie korespondować z chaosem rzeczywistości.

Nowa premiera Teatru Zagłębia w Sosnowcu jest tego doskonałym przykładem. I choć reżyser Grzegorz Kempinsky to i owo do tekstu dopisał, nie zmienił przecież wymowy "Łysej śpiewaczki". To wciąż opowieść o tym, że możemy do siebie mówić godzinami i ani przez minutę siebie nie słuchać. I o tym, że próżna gadanina, byle przybrana w kwieciste frazy, potrafi sprawiać wrażenie zaangażowanej dyskusji ideologicznej.

Konstrukcja spektaklu opiera się na… ramówce telewizyjnej. Ze sceny słychać dżingle audycji informacyjnych i seriali, a pomiędzy bohaterami krąży Kierownik Planu. Ionesco, choć jego sztuka ma gorzki smak, napisał groteskę. Kempinsky tę groteskę wyolbrzymił, bezlitośnie obnażając pustosłowie telewizyjnych debat, kabaretów i filmowych tasiemców. Postacie wyglądają jak manekiny, ożywające tylko po informacji, że zaraz ruszy kamera. Ale to są kukły groźne, bo świadome wpływu na innych i dobrze wyszkolone w sztuce manipulacji. Wstrząsająca jest scena debaty, do której bohaterowie ćwiczą precyzyjny scenariusz, a potem wygłaszają napisane kwestie jako swoje. Kłócą się nawet niby i przekonują, a telewidz-idiota wierzy, że to walka na poglądy.

Tok sztuki przerywa Kempinsky obrazkami reklam i tych jest za dużo (a może są zbyt agresywne?), co ożywia spektakl, ale tłumi sam tekst. Fantastycznie radzą sobie natomiast aktorzy, z Beatą Deutschman na czele. Aktorka tworzy panią Smith głównie grając twarzą, co jest techniką rzadko dziś stosowaną, bo piekielnie trudną. Tym razem mamy jednak imponujący popis tak wyrażanych emocji. Zbigniew Leraczyk - pan Smith, w kontrze do scenicznej żony, jest uosobieniem flegmatyzmu, choć w scenach "erotycznych", i z niego wyłazi tłumiony temperament. Brawurowo, jednak z wyczuciem smaku, postacie Mary oraz Prezentera zagrał Aleksander Blitek. Z drugiego tła przebija się Kierownik Planu, w świetnym skrócie charakterologicznym Andrzeja Rozmusa. W mniej eksponowanych rolach państwa Martin wystąpili: Ewa Kopczyńska i Grzegorz Kwas.

"Łysa śpiewaczka" w Teatrze Zagłębia, choć momentami ryzykownie przerysowana, to jednak świeży w pomyśle, mądry spektakl. Warto go obejrzeć przed włączeniem telewizora. A nawet trzeba.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Premiera w Teatrze Zagłębia: "Łysa śpiewaczka" Eugene'a Ioneski - Sosnowiec Nasze Miasto

Wróć na sosnowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto