A przecież wiedzę o tym, jak reagować, kiedy jesteśmy świadkami pożaru, wypadku lub napadu powinien mieć każdy. Nie zapominajmy również o dzieciach, które w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia nie mogą pozostać bezradne. Dlatego tak ważne jest, żeby od najmłodszych lat uczyć je numerów alarmowych.
W wielu przedszkolach realizowany jest program wychowawczy "Bezpieczny przedszkolak" o zagrożeniach, jakie czekają w domu i poza nim. Ilona Szyjkowska, dyrektorka Tęczowego Przedszkola nr 3 w Sosnowcu, wyjaśnia, jak wyglądają takie zajęcia.
- Dzieci oglądają obrazki, na których przedstawione są różne niebezpieczne sytuacje, tj. pożar, włamanie, zasłabnięcie rodzica, a obok jest numer, pod który należy dzwonić, gdyby coś takiego się wydarzyło. Śpiewamy również piosenkę o numerach alarmowych, którą nasi wychowankowie bardzo szybko przyswajają - przekonuje Ilona Szyjowska.
Jak się okazuje, coraz częściej to właśnie najmłodsi stają się bohaterami i ratują życie swoim bliskim. Trudno zapomnieć wstrząsającą historię siedmioletniego Brajana Chlebowskiego. Chłopczyk, wzywając straż pożarną, ocalił z płomieni swojego tatę i sąsiadów z kamienicy przy ul. Dowborczyków w Łodzi. Brajan swój bohaterski wyczyn sam jednak przypłacił życiem. Trafił w ciężkim stanie do szpitala, gdzie zmarł w wyniku zaczadzenia. Pośmiertnie został odznaczony przez Aleksandra Kwaśniewskiego medalem za odwagę i ofiarność. To niejedyny przypadek, kiedy dziecko stać na bohaterski czyn.
Inny mały łodzianin, trzyletni Krystian Szymański, uratował swoją chorą na cukrzycę mamę. Kiedy kobieta zasłabła, chłopczyk zadzwonił pod numer 112 i powiedział, że jego mama się źle czuje. Gdyby nie szybka reakcja Krystianka, jego matka nie przeżyłaby. W 2008 roku Krystian został laureatem nagrody EENA (Europejskie Stowarzyszenie Numeru Ratunkowego) w kategorii "Nagroda Obywatelska".
Adaś Górecki, sześciolatek z Kamienia Pomorskiego, też zachował zimną krew, gdy jego mama straciła przytomność. Zauważył, że się nie rusza i wykonał szybki telefon na pogotowie. Jeszcze przed przyjazdem karetki wykonał sztuczne oddychanie i pobiegł po pomoc do sąsiadki.
Kiedy tata ośmioletniego Michała Krolaka z Łodzi zasłabł, chłopiec nie spanikował. Pobiegł po telefon komórkowy i zadzwonił do swojej mamy, która natychmiast wykręciła numer 112. Pogotowie zabrało tatę Michała do szpitala na oddział neurologiczny. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.
Nie tylko w przedszkolach dzieci uczą się o numerach alarmowych. Taka lekcja powtarzana jest również w szkołach. Anna Wietrzyk, rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Katowicach, zapewnia, że w każdej placówce realizowany jest program o bezpieczeństwie.
- Nauczyciele uczą dzieci, co powinny robić w sytuacji zagrożenia i jak wtedy posłużyć się telefonem - tłumaczy Anna Wietrzyk.
Dzięki takim lekcjom rodzice jedenastoletniego Konrada Malczyka z Bydgoszczy nadal żyją. W momencie, gdy zobaczył ich nieprzytomnych, nie stracił głowy. Sprawdził, czy rodzice oddychają, szybko otworzył okna w mieszkaniu, po czym zadzwonił po pogotowie. Okazało się, że mama i tata chłopca podtruli się czadem. Gdyby nie Konrad, nie mieliby żadnych szans.
Jak nauczyć numeru dzieci i jak system działa w Śląskiem? Czytaj na dziennikzachodni.pl
*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?