18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Jackowski podobnie jak wielu innych jasnowidzów, często pomaga rodzinom zaginionych

Anita Czupryn
Krzysztof Jackowski: Pomagam ludziom przestać mieć nadzieję
Krzysztof Jackowski: Pomagam ludziom przestać mieć nadzieję ANNA ARENT
Policja twierdzi, że skuteczność jasnowidzów przy wyjaśnianiu spraw zaginięć ludzi wynosi zaledwie 3 procent. Mimo to rodziny zaginionych oraz sami... policjanci nadal korzystają z usług ludzi takich jak Krzysztof Jackowski - pisze Anita Czupryn

Wyszedł z domu i nie wrócił - ogłoszenia tego typu wiszące na słupach, przystankach autobusowych, publikowane w gazetach, w internecie, to codzienność. Policja w całym kraju otrzymuje rocznie ponad 15 tys. zgłoszeń o zaginięciach ludzi. Zrozpaczone rodziny zgłaszają się też do Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych "Itaka".

Kiedy tracą nadzieję - szukają pomocy u jasnowidzów. Nie inaczej było z dziadkiem 6-miesięcznej Madzi z Sosnowca, który dwa dni po tym, jak zaginęła jego wnuczka, zadzwonił do Krzysztofa Jackowskiego, znanego jasnowidza z Człuchowa. Od tego czasu minęły już trzy tygodnie, a historia Madzi zdążyła przerodzić się w reality show o prawdziwej tragedii , podgrzewanej codziennymi rewelacjami z miejsca zdarzenia.

Krzysztof Jackowski z niesmakiem przygląda się temu, jak tragedia zamieniła się w widowisko. Od ponad 20 lat angażuje się w poszukiwania zaginionych ludzi i - jak powiada - podchodzi do tego w sposób poważny i godny. - O sprawie Madzi dowiedziałem się z radia. Jechałem samochodem, kiedy usłyszałem, że w Sosnowcu uprowadzono dziecko - opowiada jasnowidz. Mówi też, że już wtedy te strzępy informacji, jakie do niego dotarły, zrodziły w nim poczucie, że uprowadzenia nie było.

- Kiedy zadzwonił do mnie mężczyzna i przedstawił się jako dziadek Madzi, pytając, czy bym nie pomógł odnaleźć dziecka, zgodziłem się przyjąć go nieodpłatnie. Poprosiłem, aby przyjechał do mnie, do Człuchowa, przywiózł jakąś rzecz należącą do dziecka i jego fotografię. Ale dziadek się nie pojawił. Mimo że nie byłem w posiadaniu żadnej rzeczy dziecka, miałem wizję, że ono nie żyje i że nie był to wypadek. Wizja wskazywała też ciało dziecka: jest na lądzie, w miejscu przy jakimś starym magazynie położonym wzdłuż rzeki, niedaleko miejsca, gdzie matka miała rzekomo zostać napadnięta. Miałem odczucie, że nie było żadnego napadu, że matka pozbyła się dziecka i uczestniczyła w tym jeszcze inna osoba. Ale żadne media nie zdecydowały się o tym napisać wtedy, gdy panowała jeszcze atmosfera współczucia dla Madzi i jej matki - mówi.

Jasnowidz mówiąc o swojej pracy, często posługuje się wyrażeniami takimi jak: odczucie, przeczucie, wizja. Dzięki tym, delikatnie mówiąc, mało sprawdzalnym naukowo narzędziom ma na swoim koncie wiele wyjaśnionych spraw, wiele odnalezionych zwłok i sterty dokumentów z oficjalnymi podziękowaniami za pomoc od policji.

Ale policjanci niezbyt chętnie wypowiadają się na temat swojej współpracy z jasnowidzami. - Zalecane jest, aby policja zamawiała ekspertyzy, które mają swoje uzasadnienie w nauce, w kryminalistyce - mówi jeden z policjantów z Komendy Głównej. - Musimy być pragmatyczni. Nie wolno nam beztrosko wydawać pieniędzy podatników, których zresztą mamy mało. Kiedy pojawia się u nas rodzina z informacjami od jasnowidza, nie lekceważymy ich, pod warunkiem, że zgadzają się z tym, co sami zebraliśmy - dodaje policjant. Potwierdza to rzecznik komendanta głównego, inspektor Mariusz Sokołowski:

- Kiedy rodzina mówi nam, że jest w kontakcie z jasnowidzem i podaje szczegóły, które mają pomóc w wyjaśnieniu sprawy, to sprawdzamy je, ale tylko wtedy, gdy pokrywają się one z naszymi ustaleniami. Jeśli wersja jasnowidza różni się od naszej, nie podejmujemy się sprawdzania - mówi rzecznik Sokołowski. On sam był kilka razy świadkiem działań jasnowidzów. - Nigdy się nie sprawdziły - mówi z przekonaniem.

W niczym to jednak nie powstrzymuje ludzi przed zgłaszaniem się do jasnowidzów. Jeden z byłych oficerów Komendy Głównej Policji mówi, że moda na jasnowidzów wręcz się nasila. - I jest to moda ogólnoświatowa - stwierdza. I dodaje: - To New Age, które kręci ludzi, ale za którym nie idą żadne konkretne i sprawdzalne wyniki. Oczywiście to, co mieści się w granicach rozsądku, policja sprawdza, ale nie wszystko, bo śledztwo zamieniłoby się w komedię. A wtedy niedaleko już do pomysłu, aby korzystać z wróżek i tarocistek.

Kiedy na prośby rodzin policjanci, kierując się wskazówkami jasnowidzów, angażowani byli do przeczesywania ogromnych połaci lasów czy jezior w poszukiwaniu zaginionych bliskich, na co szły ogromne środki, w 2000 r. na polecenie ówczesnego komendanta głównego Jana Michny przeprowadzono specjalne badania. Pod lupę wzięto 1000 przypadków, w których jasnowidze przekazywali informacje na temat miejsca pobytu zaginionych osób, sprawdzając, jaka była ich skuteczność. W raporcie, jaki wówczas powstał, znalazły się i takie kwiatki, jak ten, że w tamie na Renie znajdują się zwłoki zamordowanej osoby. - Z całym szacunkiem dla jasnowidzów, ale tamy burzyć nie będziemy - uznali policjanci.

- Okazało się, że 97 proc. informacji od jasnowidzów się nie sprawdziło. Ich skuteczność wynosi zaledwie 3 proc., co jest w granicach błędu statystycznego - mówi nasz rozmówca z Komendy Głównej. Oznacza to, że na 1000 przypadków zaginięć ludzi znaleziono 30 zwłok. Czyli na 100 wynik wynosi 3. - Być może każdy z nas na 100 przypadków mógłby mieć takie trzy strzały, trafić intuicyjnie, wskazując miejsce położenia zwłok - wzrusza ramionami policjant.

Ludzie krytyczni wobec metod pracy, jakie przyjmują jasnowidze, wskazują, że nie jest trudno przewidzieć pewne rzeczy, rozgłaszając, że miało się wizję. W końcu fantasmagorie o napadzie i porwaniu, jakie serwowała matka Madzi, od samego początku wzbudzały podejrzenia, że z tą sprawą jest coś nie tak. Nietrudno było też stwierdzić, że zwłoki dziecka nie są zakopane w ziemi - jest zima, mróz, ziemia jest zamarznięta. - Łatwo wyciągnąć takie wnioski już po czasie - odpowiada na te zarzuty jasnowidz Jackowski, dodając, że zwykle jest tak, że ludzie, kiedy czegoś nie rozumieją, starają się wyjaśnić to przez materialność, a nie duchowość. Kto policzy, ile pieniędzy straciły sosnowieckie służby, przeczesując koryto rzeki? Uważam, że policja powinna wykorzystywać wszelkie możliwości - argumentuje. Miał nawet słowną potyczkę z rzecznikiem policji Mariuszem Sokołowskim.

- Rzecznik głosił, że efekty mojej pracy to plotka. A moja współpraca z policją jest faktem. Wyjaśniłem wiele spraw, na mój temat pisane są prace magisterskie - podkreśla.

Jak na ironię, gdy policjanci próbują podważać dokonania Jackowskiego, nieoficjalnie, i w tajemnicy przed swoimi szefami, sami szukają u niego ostatniej deski ratunku. Tak było we wrześniu 2011 r., kiedy policjanci z Olsztyna poprosili jasnowidza o pomoc w odnalezieniu ich kolegi - 34-letniego młodszego aspiranta Pawła Dąbkowskiego. Był na imprezie imieninowej u znajomych, wyszedł o 1 w nocy, ale do domu już nie wrócił. Jasnowidz otrzymał SMS-em zdjęcie zaginionego. Już wtedy w wizji, jakiej doznał, zobaczył zwłoki policjanta w pobliżu oczka wodnego. Kiedy koledzy dosłali mu ubranie policjanta, wyrysował mapkę z miejscem ukrycia zwłok. Policjanci wydobyli ciało kolegi niemal dokładnie w tym miejscu, które wskazał.

W 2007 r. zgłosiła się do niego rodzina z Rudy Śląskiej. Ich bliski zaginął podczas białego szkwału na Mazurach. Ratownicy wyciągnęli z jezior wszystkie ofiary żywiołu, prócz tej jednej. Po miesiącu zakończyli poszukiwania. Jackowski wyrysował dokładną mapkę z zaznaczeniem miejsca, gdzie w jeziorze Łabap koło Węgorzewa znajdują się zwłoki. Poszukiwania trwały 20 minut.

I jeszcze jedna spektakularna sprawa: kilka miesięcy temu prokuratura w Krakowie powołała Jackowskiego jako biegłego w dziedzinie jasnowidzenia, w sprawie śmierci studentki religioznawstwa, której szczątki wyłowiono z Wisły 13 lat temu. Zwłoki pozbawione były skóry, a jej fragmenty pocięte i wypreparowane. Głowy nie znaleziono. Prokuratura po kilku miesiącach umorzyła śledztwo z braku dowodów. Akta tej sprawy przejęli policjanci z tzw. Archiwum X. Jackowski w październiku 2011 r. spędził z nimi i prokuratorem dwa dni, podczas których doznawał swoich wizji. Dzięki jego ustaleniom policjanci zdobyli nowe fakty - w tym portret pamięciowy sprawcy. Co ciekawe, mężczyzna przypomina tego, który już 13 lat temu był typowany na sprawcę.

Również w tym tygodniu policja, tym razem w Człuchowie, zaprosiła go do komisariatu. Oficjalnie - na przesłuchanie, w którym traktują go jako świadka. Nieoficjalnie - chodzi o pomoc w kolejnej trudnej sprawie. Zdaniem Jackowskiego, nie ma nic wstydliwego w tym, aby przy sprawie trudnej, z którą policja sobie nie radzi, zgłosić się do jasnowidza. W przypadku zaginięć osób zawsze liczy się czas.

- To, co robię, nie ma nic wspólnego z wróżeniem. Muszę mieć przedmiot należący do zaginionego człowieka. Wącham. Mam wizję. Wizja jest impulsem, To nie są zabobony. To nie jest też jasnowidzenie, ale telepatia. To kradzież cudzej myśli, poczucie ludzkiej tajemnicy - mówi o swoich metodach. Nie kontaktuje się z innymi jasnowidzami. Nie ma o nich najlepszego zdania. - Rodziny osób, które zaginęły, powinni sprawdzać, czy jasnowidz, do którego się zwracają, odnalazł już jakąś osobę, jakie są jego osiągnięcia - uważa.

W internecie mnóstwo jest stron z telefonami do jasnowidzów. Minuta rozmowy z nimi kosztuje prawie 5 zł. Jackowski żyje skromnie, w dwupokojowym mieszkaniu w bloku. - Ja po prostu pomagam tym ludziom przestać mieć nadzieję. Stawiam ich przed faktem, aby mogli godnie pochować swojego bliskiego - kończy jasnowidz.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto