Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

1 kwietnia czyli Prima Aprilis. Uważaj na żartownisiów

Katarzyna Domagała
W domu i w pracy uważaj na żartownisiów. Od tysięcy lat 1 kwietnia to dzień pełen psikusów

Jutro obchodzimy "święto kłamstwa", czyli Prima Aprilis. Przez cały dzień można bezkarnie żartować. A nawet, jak przekonują eksperci jest to wskazane.

- Drobne, nieszkodliwe kłamstewka uświadamiają nam, że nie można brać wszystkiego zbyt serio - przekonuje Weronika Ślęzak-Tazbir, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. - Przecież nie można żyć bez śmiechu. To doskonały przerywnik szarej rzeczywistości i codziennej powagi.

Prima aprilis to dzień, w którym pokazujemy, jacy jesteśmy naprawdę. Bo, jak wyjaśnia Ślęzak-Tazbir, za zdolnością do uśmiechu stoi nasz stosunek do siebie i świata. Żarty w pierwszym dniu kwietnia mają naprawdę długą tradycję. Prawdopodobnie Prima Aprilis to pozostałość po obchodzonym przez Rzymian święcie ku czci bogini urodzaju - Cerery.

Jak mówi Ślęzak-Tazbir, w Polsce już w XVI wieku uznawano ten zwyczaj za pradawny. Zaś ok. 100 lat później doczekał się nawet uwiecznienia przez poetę Wacława Potockiego. O 1 kwietnia pisał tak: "Prima aprilis, albo najpierwszy dzień kwietnia, do rozmaitych żartów moda staroletnia".

Nie każdy lubi nabijać i być nabitym w butelkę

Krzysztof Respondek, aktor z Tarnowskich Gór: Wolę jak życie samo daje powody do śmiechu. Ludzie muszą pamiętać, że przy żartowaniu trzeba mieć bardzo dużo rozwagi. Niestety nieraz jej brakuje. Na dowód przytoczę pewną opowieść. Mówiło się, że pewna aktorka o imieniu X zakochana była w reżyserze o imieniu Y. Miałem pecha. Na planie telewizyjnym wylądowałem wraz z nimi właśnie 1 kwietnia. Reżyser Y klęknął przed aktorką X. W dłoni miał bukiet róż i ... zaręczynowy pierścionek. Przed całą ekipą oświadczył się jej. Ona z rozanieleniem na twarzy przyjęła jego miłość. Tyle, że po chwili reżyser Y dodał, że to tylko żart. Teraz każdego 1 kwietnia mam ten obrazek przed oczami.

Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego: Pamiętam żart pań z sekretariatu, z czasów kiedy byłem wicewojewodą. Pierwszego kwietnia w moim kalendarzu naniosły kilka zmian. Jedną z nich było wręczanie medali na drugim końcu województwa. Z rana przeczytałem informację i jak wybiła odpowiednia godzina, zacząłem szykować się do wyjścia. Panie dopiero w ostatniej chwili powiedziały mi, że to żart. Kiedy byłem skarbnikiem w urzędzie w Pszczynie nagminnie nabierałem się na niezapowiedzianą kontrolę Regionalnej Izby Obrachunkowej. A jak dobrze wiedzą skarbnicy, dźwięk tej nazwy powoduje przyspieszone bicie serca.

_ Mariusz Czerkawski, nasz najlepszy hokeista, pochodzący z Tychów: _Nie pamiętam, abyśmy z chłopakami z drużyny wykręcali numery akurat w Prima Aprilis. Dosyć często na żarty zbierało się nam w trakcie lotów między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi. Granie w lidze NHL wiązało się z tym, że w samolocie nigdy nie można było usnąć. Powodem były właśnie niewybredne żarty kolegów z drużyny. Jeśli ktoś usnął, na jego głowie lądowała pianka do golenia. Ale tyle, żeby od razu tego nie zauważył i tak chodził przez jakiś czas. Również hotel był dla nas dobrym miejscem dla psikusów. Nieraz pod drzwiami ustawialiśmy kubeł z wodą. Kiedy drzwi się otwierały zimna woda wylewała się na nogi.

Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez w Katowicach: Muszę powiedzieć, że nie przepadam za Prima Aprilis. Żarty na zawołanie nie są w moim stylu. Wolę te z zaskoczenia. W teatrze często zdarza nam się płatać innym figle. Sięgając pamięcią wstecz przychodzą mi na myśl żarty wymyślane przez cały rok. Wraz z kolegą robiliśmy dowcipy telefoniczne. Kiedy ktoś dzwonił do nas przez pomyłkę często nie wyprowadzaliśmy go z błędu. Zdarzyło się, że umawialiśmy ludzi na próby ewipanowe, choć muszę powiedzieć, że do tej pory nie wiem co to jest. Raz wmówiłem koleżance, że jestem księdzem, który spędza wakacje z trzema parafiankami z kółka różańcowego.

Dziennikowych wspomnień czar

_ Rok temu nasi Czytelnicy w wydaniu primaaprilisowym znaleźli aż cztery żartobliwe informacje. _Pisaliśmy, że fryzury z logo województwa mają wkrótce zachwalać nasz region. Niektórym ten pomysł bardzo przypadł do gustu. Na Altusie, najwyższym budynku w Katowicach, miało powstać lądowisko dla helikopterów. Jak wiadomo, takich planów nigdy nie było. Poinformowaliśmy, że Uniwersytet Śląski z kolei uruchomi kierunek hałdoznaw- stwo, który miał być wykładany na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska. Czy byłby popularny wśród studentów? O tym się nigdy nie dowiemy. Adam Małysz, zamiast honorowego obywatelstwa Wisły, miał otrzymać tam mamucią skocznię. I o dziwo, rok później o honorowym obywatelstwie znów jest głośno i coraz mniej żartobliwie. Za to budowa mamuciej skoczni nadal jest dobrym żartem.

W 2009 roku 1 kwietnia na łamach "Dziennika Zachodniego" również czekały cztery niewinne żarty.

Napisaliśmy, że bielski poseł Matuszny po raz kolejny odprawił huczne imieniny w sejmowym hotelu - to nie była prawda. Czytelnicy znaleźli informację że prezydent Katowic nie chce przebudowy Rynku. Zaś w Rybniku gołębie z centrum, planowano odstraszać oddając salwę z broni czarnoprochowej. Ostatni żart skierowaliśmy do kibiców piłki nożnej. Pisaliśmy o zweryfikowaniu wyniku meczu Irlandii Północnej z Polską na naszą korzyść.

W 2008 również nie obyło się bez informacyjnych psikusów. Polityczna zawierucha spowodowała zamianę miejsc między burmistrzami Wisły, Żywca, Suchej Beskidzkiej, Zakopanego i Nowego Targu. A jakie były plany primaaprilisowych burmistrzów? Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, w Wiśle chciał zbudować skocznię mamucią. Do Żywca, z nastawieniem na ochronę środowiska przyjechał Marek Fryźlewicz, burmistrz Nowego Targu. Zaś Antoni Szlagor burmistrz z Żywca, w Nowym Targu planował postawić lotnisko i lodowisko. W Suchej Beskidzkiej z polecenia Andrzeja Molina, burmistrza Wisły, w ten dzień szukano drugiego Adama Małysza.

A jak Ty planujesz nabrać swoich bliskich? Zdradź swoje pomysły!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto